Przyszłość zależy od tego co robimy w teraźniejszości - Mahatma Gandhi
Chowam książki do szafki i ją zamykam. W jednej chwili
podskakuje w miejscu, kiedy zauważam, że Brad opiera się o szafki obok i
obserwuje mnie. Na jego twarzy pojawia się uśmiech kiedy zauważa moją reakcję.
- Hej – odzywa się pierwszy.
- Hej – mówię i patrzę na niego „spod byka”. – Mogłeś mnie
jakoś poinformować, że tu stoisz.
- Hm? Dlaczego? Przecież twoja reakcja była słodka – uderzam
go w ramię.
- Przez ciebie prawię zawału dostałam.
- Oj nie przesadzaj – uśmiecha się do mnie. – Ale dobra
zostawmy ten temat, przyszedłem tutaj nie tylko dlatego że chciałem się z tobą
zobaczyć – mówi i dotyka pasemka moich włosów. – Ale też dlatego, że nie
uzgodniliśmy godziny naszej randki.
- Och serio? – całkiem o tym zapomniałam.
- Tak – mówi i kiwa głową. – A więc? O której by ci
pasowało? – zastanawiam się co ja mam do zrobienia w sobotę.
-Właściwie to co powiesz jakbyśmy poszli na naszą randkę
rano?
- Czemu rano? – spogląda na mnie.
- Po południu muszę gdzieś iść, a że nie wiem ile mi to zajmie
to może zorganizujemy ją rano?
- Okej – odpowiada po chwili zastanowienia. – Pierwszy raz
umawiam się „tak” z dziewczyną – mówi ze śmiechem w głosie.
- Hm? Czyli jak? – pytam zaciekawiona.
- No wiesz, zawsze jak się umawiałem to w jeden dzień ustalaliśmy
kiedy i gdzie się umawiamy a z tobą ustalałem to aż trzy dni – śmieje się sam
do siebie. – I jeszcze nasza randka będzie rano. Pierwszy raz pójdę na nią w
takiej porze – zaczynam śmiać się razem z nim.
- Oj tam, widzisz? Widocznie jestem inna od innych –
uśmiecham się do niego. Chłopak robi krok w moją stronę i nachyla się w moim
kierunku.
- Od zawsze wiedziałem że jesteś inna – całuje mnie w
policzek po czym prostuje się. – Więc co, dziewiąta rano pasuje? – pyta. Kiwam
tylko twierdząco głową, bo jestem w zbyt wielkim szoku aby mu jakoś
odpowiedzieć. – Świetnie, przyjadę po ciebie. A teraz wybacz, ale zaraz mam
matmę a wiesz jaki jest od niej gościu. A więc do potem Taiss – znowu się
nachyla i całuje mnie w policzek po czym odchodzi i kieruje się w kierunku
klasy w której ma lekcję, zostawiając mnie w wielkim szoku.
~*~
Podchodzę od tyłu do chłopaka i uderzam go w tył głowy.
Chłopak pochyla się do przodu i mam wrażenie, że zaraz wpadnie do swojej miski
z jedzeniem, jednak w ostatniej chwili łapie się stołu i chroni przed bolesnym
upadkiem. Odwraca się do mnie. Jego wściekłe spojrzenie spotyka się z moim, mam
nadzieje, słodkim uśmiechem.
- Co się stało? – mówię jak do małego dziecka, co prawdopodobnie
jeszcze bardziej go rozzłoszcza, ale właśnie to mam na celu.
- Nic, doprawdy nic – syczy przez zęby, a ja uśmiecham się
triumfalnie i siadam koło niego. Odkładam swój napój na stół i odwracam się do
Luke’a.
- A teraz powiesz mi wszystko jak na spowiedzi - podnosi
jedną brew do góry i czeka aż będę kontynuować.
- Co masz do Brada? – Lilly mnie wyprzedza i zadaje pytanie,
które właśnie chciałam mu zadać. Nie wiem jak ona się tutaj pojawiła, ale ona
zawsze pojawia się tak niespodziewanie.
Luke wzdycha i spogląda na nas.
- Nie powinnyście się z nim zadawać – mówi po chwili
zastanowienia. Spoglądamy na siebie z Lilly. Już teraz wiem, że Lilly nie
odpuści z zadawaniem pytań, póki nie dowie się wszystkiego.
- Daj nam jakiś powód – mówię. Chłopak przeczesuje dłonią
swoje włosy i wzdycha.
- Taiss, on nie jest taki jak ci się wydaje – marszczę brwi.
- Co masz na myśli?
- Ehh… - wzdycha. – Dziewczyny – rozkłada ręce i patrzy na
nas – jakie macie o nim wrażenie?
- Wrażenie? – powtarzam po nim.
- Tak, wrażenie.
- No, jest miły i przystojny – odpowiada Lilly.
- A jak myślicie jak traktuje dziewczyny?
- No raczej dobrze, chyba – spoglądam na chłopaka na co ten
kręci tylko przecząco głową.
- On traktuje dziewczyny jak zabawki – Lilly puka palcami o
blat stołu.
- Co masz dokładnie na myśli – pyta, a ja biorę łyk napoju.
- Na myśli mam to, że po prostu umawia się z dziewczynami a
potem, za jakiś czas z nimi zrywa bo mu się znudziły, czy coś – tłumaczy.
- Skąd to wiesz? – pytam.
- Chodzę z nim do jednej klasy, zresztą nie raz słyszałem
jak chwalił się swojemu przyjacielowi – kiwam tylko głową na to co Luke’a
powiedział. Po minie Lilly mogę stwierdzić, że dalej nie chcę uwierzyć w to co
powiedział chłopak. Natomiast ja przyjęłam to spokojnie. Nie wiem dlaczego, ale
po prostu ta wiadomość nie zrobiła na mnie jakiegoś wielkiego wrażenia.
Podnoszę się ze swojego miejsca na co wzrok moich przyjaciół skupia się na
mnie. Uśmiecham się do nich.
- Więc tak – zaczynam, stojąc nad nimi – ja – wskazuje na
siebie – podejmę decyzję co zrobię w związku z tą randką, ale wy – wskazuje na
nich – nie będziecie się mieszać w moją decyzję, jakakolwiek by ona nie była i
w końcu się pogodzicie! Naprawdę jesteście okropni gdy jesteście pokłóceni! Nie
można z wami wytrzymać! – kończę swój monolog i jak najprędzej wychodzę ze
stołówki aby nie zdążyli mnie zatrzymać.
Przemierzam szkolny korytarz, mijają mnie uczniowie mojej
szkoły. Tak naprawdę większości z nich nie znam. Nawet bym chyba nie dała rady
ich wszystkich poznać. Moja szkoła jest naprawdę wielka! Ma trzy piętra, wielką
hale a niedaleko szkoły znajduje się nasz basen. Naprawdę to jest coś. Każdy
znajdzie w tej szkole jakieś kółko zainteresowania akurat dla siebie. Jednak
mimo tego, że ta szkoła jest taka dobra i duża, nie lubię tu przebywać. W tej
szkole, jak chyba i w każdej innej znajduje się grupka „dzieci bogaczy”, oni są
naprawdę okropni. Potrafią zrobić wszystko dla rzeczy którą chcą mieć. Ostatnio
nawet gnębili jakiegoś chłopaka i to tylko dlatego, że mieli taki kaprys.
Kręcę głową kiedy akurat koło nich przechodzę. Niektórzy z
nich rzucają mi dziwne spojrzenia jednak nie komentują tego ani nawet nie
zaczepiają mnie. A to wszystko, prawdopodobnie dzięki temu, że mam czarny pas w
karate, a że nasza szkoła organizowała zawody które wygrałam…
&
- Tak mamo, wszystko
jest w porządku. Tak będziemy na siebie uważać. Tak. Tak ja też cię kocham. Tak, do zobaczenia w piątek – kończę rozmawiać z mamą kiedy Zack wchodzi do
kuchni. Wyciąga z lodówki piwo i stawia jedno przede mną, biorę duży łyk napoju
i wzdycham.
- Co tam u twojej mamy? – pyta w końcu kiedy zaspokaja swoje
pragnienie.
- Prawdopodobnie wszystko dobrze – bawię się nitką którą
znalazłem na blacie.
- Prawdopodobnie?
- Zack, ona jest z moim ojcem. Więc, wszystko może się tam
teraz stać – chłopak kiwa głową na znak że rozumie. Przez jakiś czas siedzimy w
ciszy i po prostu się nie odzywamy.
- Jadę na pocztę – odzywam się w końcu. Zack podnosi na mnie
wzrok i patrzy pytającym wzrokiem. – Przyszła wiadomość, że jest dla mnie jakaś
paczka na poczcie, więc jadę ją odebrać – tłumaczę. – Jedziesz ze mną? –
chłopak kręci przecząco głową i zaczyna kierować się w stronę salonu.
- Wybacz stary ale nie mam ochoty. Zostanę sobie w domu i
pooglądam telewizję.
- Dobra jak chcesz – idę do korytarza gdzie zakładam buty.
– A chcesz coś? W sensie kupić ci coś na mieście?
- Kawę! Chcę kawę! – No tak, w końcu Zack uwielbia kawę.
Chyba nie wspominałem o tym nigdy, ale ten napój mógłby pić cały dzień.
- Dobra! – Rzucam w stronę salonu, biorę bluzę z wieszaka i
wychodzę z domu.
&
- Podjęłaś już decyzję? – stoimy z Lilly przy moim
samochodzie.
- Lilly – zaczynam.
- No proszę, powiedz mi – błaga mnie. Wypuszczam powietrzę z
ust.
- Pójdę z nim na tą randkę – Lilly zaczyna piszczeć z
podekscytowania i uwiesza mi się na szyi.
- Tak! Uwielbiam cię! Dobrze że podjęłaś taką decyzję! –
cały czas piszczy i trzyma mnie w ramionach.
- Wybacz Lilly – zaczynam i próbuje ją od siebie odsunąć –
ale muszę jechać po Kevina – w końcu udaje mi się ją od siebie odsunąć. Patrzy
na mnie swoim szczęśliwym wzrokiem.
- Jasne, rozumiem, jedź – mówi i przytula mnie jeszcze raz
na pożegnanie. Odchodzi już kiedy rzuca przez ramię. – Zadzwonię do ciebie
wieczorem to wtedy pogadamy! – Odwracam się w kierunku swojego samochodu i
wsiadam do niego.
Zdążam tylko wsiąść do samochodu i słyszę jak mój telefon
zaczyna dzwonić, wyciągam go z torby i odbieram połączenie.
- Taiss, kochanie –
mówi mama od razu gdy odbieram.
- Tak?
- Jesteś już w drodze
do przedszkola Kevina?
- Nie, jeszcze nie –
odpowiadam i poprawiam lusterko wsteczne.
- Świetnie, bo nie
musisz go odebrać przed chwilą go odebrałam – wow, mama odebrała Kevina! A to
nowość. Naprawdę rzadko się zdarza, żeby mama go odebrała, bo zazwyczaj nie ma
czasu. – Ale, mam do ciebie prośbę. Jak będziesz wracała do domu, możesz
odebrać ciasto które zamawiałam w tamtym tygodniu?
- Dobrze, odbiorę –
wzdycham, miałam nadzieję, że będę wcześnie w domu a tu nici. – Gdzie zamawiałaś
to ciasto? – dopytuje.
- Wiesz, w tej naszej
ulubionej kawiarni co zawsze do niej chodzimy – tłumaczy.
- Tej koło poczty?
- Tak, dokładnie tej!
- Dobrze, odbiorę.
Potrzebujesz jeszcze czegoś?
- Nie, nie, tylko tego.
Dziękuje ci Taissa! Widzimy się w domu. Jedź ostrożnie!
- Tak, do zobaczenia –
mówię i rozłączam się.
~*~
Nie byłam w tej kawiarni z jakieś dwa miesiące, a nie
sądziłam że aż tak się zmieni! Z tego co zdążyłam zauważyć zrobili tutaj mały
remont. Zrobiło się na pewno więcej miejsca i jakoś tak ludzi przybyło. Gdy
tutaj weszła w pierwszej chwili nie poznałam tej kawiarni i dwa razy
sprawdzałam czy na pewno dobrze trafiłam.
Oglądam się za siebie by jeszcze raz spojrzeć na sporą
kolejkę która jakiś czas temu się utworzyła. Na całe szczęście gdy tu przyszłam
nie było aż tak wielkiego ruchu jaki zrobił się teraz.
- W czym mogę pomóc? – z moich myśli wyrywa mnie kojący
męski głos. Odwracam się w kierunku sprzedawcy i uśmiecham do niego.
- Tak, w tamtym tygodniu mama zamawiała tutaj ciasto i
przyszłam je odebrać – chłopak kiwa głową na znak zrozumienia.
- Dobrze, a na jakie nazwisko? – pyta przy okazji
obdarowując mnie pięknym uśmiechem, co trochę mnie peszy.
- Smith, Megan Smith – mówię, a chłopak zaczyna czegoś
szukać w komputerze.
- Proszę chwilkę zaczekać – mówi i odchodzi, po chwili
jednak wraca niosąc w dłoni dość duże pudełko.
- Takie duże pudełko, to na
pewno dla mnie? – śmieje się delikatnie. Chłopak spogląda na mnie i sam się
uśmiecha.
- A co? Miało być mniejsze pudełko?
- Nie no właśnie nie wiem jakie miało być – śmieje się do
niego, co odwzajemnia.
- Ma być coś jeszcze czy tylko to? – pyta po chwili.
- Poproszę jeszcze małe czarne cappuccino na wynos.
- Dobrze.
Po niecałych dziesięciu minutach kieruję się do wyjścia z
kawiarni. Jest tu naprawdę duży tłok. W jednej ręce trzymam pudełko z ciastem w
a drugiej mam swoją kawę. Oczywiście bardziej uważam na ciasto niż na swoją
kawę, a co się z tym wiąże? Gdy jestem już przy drzwiach zostaje popchnięta
przez kogoś, wpadam na osobę która akurat chciała wejść do
kawiarni przy okazji wylewając trochę mojej kawy na bluzę którą chłopak, bo
wpadłam na chłopaka, miał w ręce.
- Jejku, przepraszam bardzo! Bardzo przepraszam! Nie
chciałam wylać na pana mojej kawy! – podnoszę głowę i spoglądam na chłopaka
który stoi przede mną. Robię krok w tył kiedy zauważam kim jest ten chłopak. Ze
wszystkich chłopaków na ziemi musiałam akurat wpaść na niego? Na Andyego
Jebanego Browna?
________________________________________
A więc tak moi Drodzy! Zdążyłam z rozdziałem przed wigilią. Mam nadzieje, że się Wam spodobał. Jednocześnie chciałam Was od razu przeprosić, że rozdziały pojawiają się tak rzadko, ale w ostatnim czasie mam naprawdę bardzo dużo różnych rzeczy do zrobienia, jednak obiecuje że postaram się to zmienić.
W końcu w tym rozdziale Andy i Taiss się spotkali. Mam nadzieje, że również czekaliście na ten moment, bo ja sama nie mogłam się go doczekać i w sumie nawet nie planowałam żeby akurat w tym się spotkali, no ale cóż. Stało się. ;)
W końcu w tym rozdziale Andy i Taiss się spotkali. Mam nadzieje, że również czekaliście na ten moment, bo ja sama nie mogłam się go doczekać i w sumie nawet nie planowałam żeby akurat w tym się spotkali, no ale cóż. Stało się. ;)
I tak na zakończenia chciałam Wam wszystkim życzyć, spokojnych świąt, spędzonych w gronie najbliższych Wam osób. Żeby przyszedł do Was Mikołaj, nie ważne czy w niego wierzycie czy nie. Oraz żeby okres świąt był dla Was magiczny, taki jaki jest dla mnie.
Wesołych Świąt Kochani!
Jej wkońcu rozdział :-D Musiałaś przerwać w takim momencie?? XD Kurde zaciekawiłaś mnie. Jestem ciekawa jak dalej się to potoczy :-D Mam nadzieję że teraz masz więcej czasu i weny aby pisać następny rozdział i że dostałaś dużo prezentów od Mikołaja :-D pozdrawiam ;-)
OdpowiedzUsuńCieszę się że Ci się podobał! ;3
UsuńW najbliższych dwóch tygodniach mam troszkę więcej czasu, więc już od środy zacznę pisać kolejny rozdział! Mam nadzieję, że Ci się spodoba!
Ja również mam nadzieje, że dostałaś dużo prezentów oraz że spędziłaś ten czas świąt w miłej atmosferze. ;3
Pozdrawiam! ;)
Super rozdział
OdpowiedzUsuńDziękuje ^,^
UsuńHaha, "Andyego Jebanego Browna" - rozjebałaś system! 😂
OdpowiedzUsuń