Pamięć serca unicestwia złe wspomnienia, wyolbrzymiając dobre, [...] dzięki temu mechanizmowi udaje nam się znosić ciężar przeszłości. ~Gabriel García Márquez
- Taiss, o kim ona mówi? – biorę głęboki oddech i w
międzyczasie zabijam wzrokiem Lilly. Odwracam się do Brada, który ma
zdezorientowaną minę i patrzy na mnie zaciekawiony.
- O nikim ważnym Brad – uśmiecham się do niego. Chłopak
jednak unosi brwi i czeka, abym coś dodała. – Naprawdę.
- Skoro nie chcesz powiedzieć o kim mówi Lilly, to chyba
jednak ta osoba jest dla ciebie ważna – mówi. Z jego głosu nie mogę
wywnioskować czy jest zły, czy nie. – Jednak, jeżeli nie chcesz mówić, to nie
mów. Nie będę naciskać – uśmiecham się do niego delikatnie, jednak on tego nie
odwzajemnia. W głębi duszy czuje, że jest na mnie zły, że nie chcę mu
powiedzieć.
- Dziękuje – mówię.
- Zobaczymy się później – podchodzi do mnie i całuje mnie w
policzek. Patrzy na Lilly i macha do niej – do później Lilly!
- Do później Brad! – woła Lilly, kiedy chłopak jest już na
zakręcie korytarza. Po chwili znika nam z oczu.
- Ja cię chyba kiedyś zabiję Lilly! – odwracam się w
kierunku dziewczyny i patrzę na nią zła.
- No o co ci chodzi? Przecież nic takiego się nie stało! –
mówi trochę głośniej co powoduje ciekawskie spojrzenia innych osób.
- Dobra, nie ważne – zabieram z szafki książki i zamykam ją
z trzaskiem. – Idę na lekcję – informuję ją. Patrzy na mnie jak na wariatkę i
staje przede mną.
- No chyba sobie jaja robisz. Nigdzie nie idziesz! Najpierw
to ty mi wyjaśnisz, w jaki sposób spotkałaś Andyego!
- Lilly… - zaczynam, jednak przerywa mi dzwonek. W duchu
dziękuje, że on już zadzwonił. – Pogadamy innym razem, a teraz wybacz, ale mam
zajęcia plastyczne – mówię i odchodzę od dziewczyny. Jestem w pełni tego
świadoma, że gdyby mogła, to zabiłaby mnie teraz, jednak to spowodowałoby
również to, że nie dowiedziałaby się w jaki sposób spotkałam jej „idola”.
Prycham na myśl, że ten człowiek może być czyimś idolem. Naprawdę to jest
śmieszne. W dzisiejszych czasach, byle kto może nim zostać.
Wchodzę do klasy i siadam na swoje ulubione stanowisko.
Znajduje się ono, przy oknie. Nie jest na samym końcu, ani na początku. Po
prostu jest idealne. Z okna mogę obserwować co się dzieje na zewnątrz, a jeżeli
tam nie ma nic ciekawego, mam świetny widok na całą swoją grupę z którą chodzę
na te zajęcia. Nie powiem, żeby to był jakiś fascynujący widok, jednak czasami
muszę przyznać, że jest naprawdę, bardzo ciekawie.
Do klasy wchodzi, średniego wzrostu mężczyzna. Jego oczy są
zawsze bystre i mogę chyba stwierdzić, że widzi wszystko. Jego włosy na głowie
wyglądają jak mleczna czekolada. Ma on już swoje lata, jednak dalej jest
„młodzieżowy”. Zna wszystkie najświeższe plotki z świata show biznesu. Czasami,
naprawdę mi dziwnie, kiedy mówi nam o tym, który aktor albo aktorka ma z kim
romans, albo która gwiazda bierze rozwód. On wie czasami takie informacje o których
nikt w grupie nie miał pojęcia! Mimo
wszystko, nasz pan profesor cieszy się dużą popularnością w szkole, jak i nie
tylko i jest bardzo lubiany przez uczniów, czemu się nie dziwie.
- Dzień dobry moi drodzy! Jak się dzisiaj czujecie? – pyta
profesor. Po chwili można usłyszeć jęk, wszystkich zebranych w klasie.
Mężczyzna obdarowuje nas swoim uśmiechem. – Rozumiem. Czyli czujecie się
dokładnie tak samo jak ja.
Profesor wychodzi na środek klasy i patrzy na nas uważnie.
Robi minę jakby coś rozważał, jednak po chwili zaczyna mówić.
- Ostatnio, dużo myślałem nad jednym zadaniem, które
chciałabym wam zadać. Zastanawiałam się głównie dlatego, ponieważ nie wiem, czy
jesteście wystarczająco dojrzali na to zadanie. Jednak, podjąłem decyzje. Chcę,
abyście dzisiaj na naszej lekcji, zaczęli rysować swój portret. Nie chcę
jednak, żeby był on takim, który ukazuje jak wyglądacie w tym momencie. Chcę,
żebyście narysowali siebie za czterdzieści lat. Chcę zobaczyć starszych was.
Proszę was, aby wasze prace były dojrzałe. Jeżeli ktoś to zlekceważy, nie
przyjmę wtedy takiej pracy, a co więcej, nie zaliczę takiej osobie semestru.
Więc, proszę o dojrzałość moi drodzy. A teraz, do pracy!
&
- Andy! – woła mnie Zack. Wchodzę do salonu i opieram się o
fragmurę drzwi.
- Co? – mówię, kiedy stoję już wygodnie.
- Co dzisiaj robimy mój drogi kolego? – patrzę na niego i
zastanawiam się przez chwilę.
- Nie mam zielonego pojęcia – wchodzę do salonu i siadam na
jednym z foteli.
- Jak to nie masz pojęcia?
- No nie mam pojęcia – mówię i patrzę w sufit.
- Może, pójdziemy się przejść? Poznać miasto czy coś? – Zack
bawi się swoim telefonem i co jakiś czas patrzy na mnie. Zastanawiam się przez
chwilę, po czym przytakuje mu.
- Okej, to może być spoko.
Po niecałych dwudziestu minutach wychodzimy z domu. Trzeba
przyznać, że na dworze jest ładnie, ciepło. Zakładam okulary przeciwsłoneczne i
patrzę w niebo. Czekam, aż Zack do mnie dołączy. Podchodzi do mnie po chwili i
zarzuca mi rękę na ramię. Przenoszę swoje spojrzenie na niego.
- Trzeba przyznać, że będziesz mieszkał w ładnej okolicy –
patrzę na niego jak na debila.
- Żartujesz?
- Nie, naprawdę mi się tutaj podoba. Jest tak spokojnie –
mówi i rozgląda się.
- Jak ci się tak bardzo podoba to możesz tutaj zostać a ja
wrócę do Los Angeles.
- Spokojnie stary! – Zack klepie mnie po plecach. – Nie
szalej tak. Ojciec by cię zabił, gdybyś to zrobił, a ja chcę mieć żywego
przyjaciela – mówi i zaczyna się kierować w jakimś kierunku. Idę za nim.
- Taaa, może masz rację.
- Nie może, a na pewno! – mówi i zaczyna się śmiać.
&
- Wylałam na niego kawę i tak to się właśnie stało – kończę
opowiadać swoją historię, o tym jak spotkałam Andyego. Naprzeciwko mnie siedzi
Luke i Lilly. Lilly siedzi ciągle w jednej pozycji z lekko uchylonymi ustami,
natomiast Luke opiera swój podbródek i patrzy na mnie z pół przymrużonych oczu.
- Wow! Taissa! Spotkałaś mojego idola! Jejku, tak bardzo ci
zazdroszczę! Wygrałaś życie! Wow! – Luke, próbuje udawać jakąś nastolatkę co mu
świetnie wychodzi i po chwili całą trójką wybuchamy śmiechem.
- Ale tak naprawdę – zaczyna Lilly, zaraz po tym jak
uspokaja się po śmiechu. – Naprawdę ci zazdroszczę, że go spotkałaś. Naprawdę
nie wiem, dlaczego go nie lubisz, ale mam nadzieje, że kiedyś zmienisz do niego
zdanie i kto wie. Skoro masz takie szczęście to może zostaniecie przyjaciółmi.
O! Albo zostaniecie parą, a potem zostaniecie małżeństwem! – Lilly się
rozmarzyła. Spoglądamy na siebie z Lukem i wybuchamy śmiechem.
- Tak, oczywiście Lilly. I będziemy mieli domek z ogródkiem,
trójkę dzieci, dwa psy i kota – mówię sarkastycznie.
- Nie wyobrażam sobie ciebie, w roli matki albo żony – mówi Luke.
Patrzę na niego.
- Ale, że co? Że niby, byłabym taka zła? – pytam.
- Nie wiem, po prostu nie mogę sobie tego wyobrazić – mówi i
zastanawia się nad czymś.
- W sumie, to ja sobie nie mogę wyobrazić was – mówię i
pokazuję na Lilly i Luke palcem. – Jak wy się już pobierzecie, zamieszkacie
razem i będziecie mieć dzieci. Przecież wy się do tego nie nadajecie – Lilly z
Lukem spoglądają na siebie i patrzą przez chwilę.
- Ja za niego nie wyjdę – mówi poważnie Lilly. Luke spogląda
na nią zaskoczony.
- A to niby dlaczego? – pyta.
- Bo nie. Widziałam, jak wygląda twój pokój. Jest w nim taki
syf, że nie ma nawet gdzie nogi postawić. Nie chcę, żeby tak wyglądał mój dom –
mówi poważnie Lilly, a ja zaczyna się śmiać. Wstaje od stolika i patrzę na nich
chwilę z góry.
- Ja was już zostawiam, a wy dalej prowadźcie te swoje
kłótnie małżeńskie – mówię i wychodzę z uśmiechem na twarzy ze stołówki.
&
- Andy, bo tak w ogóle, to gdzie my jesteśmy? – Zack pyta, a
ja spoglądam na niego. Kiedy dociera do mnie, o co zapytał zaczynam rozglądać
się dookoła siebie. Jesteśmy na jakimś parkingu, gdzie jest bardzo dużo
samochodów, a trochę dalej znajduje się duży budynek. Jak podejrzewam, jesteśmy
na terenie jakieś szkoły.
- Nie wiem – mówię. – Chyba, koło jakieś szkoły – pokazuje palcem
na duży budynek.
- Taissa! Czekaj chwilę! – woła jakaś dziewczyna. Zack odwraca się
zaciekawiony. Taissa, Taissa. Dlaczego
to imię coś mi mówi? Mam dziwne wrażenie, że już kiedyś kogoś znałem z takim
imieniem. W jednej chwili czuje
przeszywający ból w mojej skroni. Czuje jak moje wszystkie myśli zaczynają
wirować i latać we wszystkich stronach. Przed moimi oczami pojawia się jakieś
wspomnienie. Widzę w nim małego chłopca, prawdopodobnie siebie i jakąś
zapłakaną dziewczynkę. Nie mogę usłyszeć, co ona krzyczy do niego, jednak
doskonale słyszę, co on mówi do niej. „Taissa,
dlaczego tak mówisz?”
_____________________________________________
Dobra, teraz mogą lecieć hejty.
Albo powiem to ja.
Rozdział jest beznadziejny, przynajmniej w moim odczuciu. Wszystko jest to spowodowane tym, że moja wena, chyba zrobiła sobie wolne, nie pytając mnie o zgodę.
A więc, przepraszam Was bardzo, że rozdział taki krótki i nic się w nim w sumie nie dzieje. Obiecuje, że już przy następnym się postaram! ^,^
Rozdział był świetny ale faktycznie trochę krótki
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się podobał ;3
OdpowiedzUsuńRozdział świetny :-D No faktycznie trochę krótki XD czekam na następny ;-)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się podobał! ^,^
UsuńCzekałam na Twój komentarz, ponieważ za bardzo nie wiedziałam, jak mogę się z Tobą skontaktować, aby zadać Ci pytanie. ;3
Dlaczeeego usunęłaś bloga? Noo naprawdę, nooo! Chciałam wiedzieć co będzie dalej, a tu takie coś...
Poprostu trochę skopałam fabułę :-/ przepraszam :-( ogólnie zaczęła pisać coś na podobieństwo tamtego bloga ale nie wiem czy coś z tego wyjdzie, ale jak opublikuje to z chęcią cie poinformuję ;-) jeszcze raz przepraszam ;-)
OdpowiedzUsuńNie masz za co mnie przepraszać. To był Twój blog i Twoja decyzja, ja byłam po prostu czytelnikiem. ;3
UsuńOkej! Już nie mogę się doczekać! ^,^
Hej właściwie nie wiem jak miałam się z Tobą skontaktować, więc napisze to tu kiedy można spodziewać się rozdziału :-D? Bo nie mogę się go doczekać, a coś długo cie nie było :-)
OdpowiedzUsuńWiem, że długo mnie tu nie było, ale mam małe problemy z napisaniem tego rozdziału. Jednak sądzę, że jeżeli się tak porządnie zbiorę, to może dzisiaj go napiszę i jeszcze dzisiaj dodam. Ale nic nie obiecuje.
UsuńJeżeli chcesz się ze mną skontaktować, możesz pisać tutaj!
pauley.d@wp.pl
Miłego dnia!