piątek, 11 marca 2016

8 - "O co chodzi?"

Czas wszystko odkryje, czas złym jest powiernikiem.~Juliusz Słowacki 




To jest jakiś żart. To nie dzieje się naprawdę.

Odwracam się w kierunku drzwi kiedy słyszę, że się otwierają. Do pomieszczenia wchodzi on. Andy Brown. Na jego twarzy widać cwaniacki uśmiech, jest wyluzowany i niczym się nie przejmuje. Prycham pod nosem i wracam do swojej wcześniejszej pozycji. Chłopak podchodzi do biurka i wystawia w stronę dyrektora rękę.
- Dzień dobry panu. Miło mi pana w końcu poznać – mężczyzna odwzajemnia jego uścisk.
- Mi ciebie również Andy. Naprawdę cieszę się, że zgodziłeś się na naszą współpracę.
- To raczej ja powinienem podziękować za taką propozycję – przyglądam się całej tej sytuacji. Dyrektor wygląda na zadowolonego, że taka zła, nastoletnia gwiazda cieszy się, że będzie mogła pracować z jego firmą. Nie widzi najważniejszego. To wszystko jest grą. Andy Brown właśnie gra i jak widać wychodzi mu to bardzo dobrze.
Chłopak spogląda na mnie kątem oka, kiedy zmieniam swoją pozycję na krześle. Sprawia wrażenie jakby dopiero teraz mnie zauważył. Może rzeczywiście dopiero mnie zauważył. W sumie nie zdziwiłabym się.
- Ach, właśnie! – dyrektor klaszcze w dłonie. Skupiam na nim swoją uwagę, Andy również. – To jest właśnie ta dziewczyna, która wygrała nasz konkurs – mówi i pokazuje na mnie ręką. Czuję się niezręcznie kiedy oboje na mnie patrzą. Podnoszę się z krzesła. – To właśnie ona będzie robiła ci zdjęcia na okładkę, naszego nowego magazynu – chłopak nic nie odpowiada tylko mi się przygląda.
- Miło mi cię poznać – mówię to i zaciskam pięści. Takie cholerne kłamstwo. – Taissa Smith, mam nadzieje że będzie nam się miło pracowało – mówię i wystawiam swoją dłoń. Nie chcę wyjść na nie uprzejmą. Chłopak na dźwięk mojego imienia sprawia wrażenie jakbym go uderzyła. Szybko się jednak ogarnia i odwzajemnia mój uścisk dłoni.
- Andy Brown. Uwierz że ja również mam taką nadzieję – kiedy to mówi przybliża się do mnie nieznacznie, a na jego twarzy pojawił się uśmieszek. Skurwiel.  Stoimy tak jeszcze przez moment i się przyglądamy, sobie. Zabieram swoją dłoń z uścisku chłopaka, kiedy zdaje sobie sprawę, że dalej mnie trzyma.


&


- Miło mi cię poznać – mówi dziewczyna i wyciąga w moim kierunku swoją dłoń. W dalszym ciągu się uśmiecham. Nie powiem, dziewczyna jest ładna i mam wrażenie, że gdzieś ją już widziałem. – Taissa Smith, mam nadzieje że będzie nam się miło pracowało – znowu to. Znowu to imię. Dlaczego mam wrażenie, że kiedyś bardzo często mówiłem to imię? Myślenie o tym sprawia, że zaczyna boleć mnie głowa. Odganiam od siebie wszystkie myśli i odwzajemniam uśmiech dziewczyny. Taissy, jak już się dowiedziałem.
- Andy Brown. Uwierz że ja również mam taką nadzieje – mówię dokładnie to co mam na myśli. Naprawdę chcę żeby dobrze nam się pracowało. W mojej głowie pojawia się wizja, jak nasza współpraca wyglądałaby idealnie. Ona robi zdjęcia, dobre zdjęcia, żeby nie trzeba było robić powtórek. Nie wpierdalamy się do swojego życia prywatnego, a później, po pracy udajemy że się nie znamy. Plan idealny. Oczywiście nie mogę zapomnieć, że w międzyczasie muszę jej trochę podokuczać. Nie byłbym sobą, gdybym tego nie robił. Uśmiecham się i puszczam jej dłoń. Ups, chyba troszkę za długo ją trzymałem.



&



- Tak mamo. Za jakieś pół godziny powinnam być w domu, autobus mam za chwilkę, więc. Mam coś kupić jak będę wracać? Ah, no dobrze. Tak mamo, obiecuję, że o wszystkim ci opowiem jak wrócę do domu. Dobrze. Pa.

Rozłączam się i chowam telefon do torby. Wyciągam swój grafik, który dostałam od dyrektora i go przeglądam. Na całe szczęście, mężczyzna był wyrozumiały i skonstruował go tak, aby w żaden sposób nie kolidował z moim planem zajęć szkolnych. Zaczynam od poniedziałku, czyli mam jeszcze cały jutrzejszy dzień, aby na to wszystko przygotować się psychicznie. To będzie bardzko ciężka praca. Wzdycham.
- Co tak wzdychasz? – odwracam się przestraszona. Andy stoi nonszalancko, opierając się plecami o przystanek, jego ręce schowane są w kieszeniach kurtki skurzanej. Przeklinam pod nosem. Jeszcze tego mi brakowało.
- Widocznie mam powód – wychylam się delikatnie i sprawdzam czy mój autobus już jedzie. Czuję jego wzrok na sobie.
- Może chcesz się nim podzielić? Wiesz, umiem słuchać – szepta mi do ucha. Nawet nie wiem kiedy do mnie podszedł! Zrobił to tak cicho, jakby był duchem. Odskakuje wystraszona.
- Nie, dzięki – mówię, kiedy znajduje się już w wystarczającej odległości, abym mogła poczuć się bezpiecznie.
- Ale jesteś pewna? – zaczyna podchodzić w moim kierunku.
- Po prostu się odczep! – podnoszę głos. Chłopak się zatrzymuje i uśmiecha. Ugh! Nienawidzę tego, przez ten uśmiech, mam wrażenie, że chcę pokazać jaki to on nie jest najlepszy.
- Okej, jak chcesz – mówi i odwraca się do mnie plecami.  – Ale wiesz, ja dalej czekam na to, aż odkupisz mi tą bluzę, którą poplamiłaś mi kawą. To na razie Taiss! – macha ręką i odchodzi. Cholera! On mnie pamięta!




&



- Czemu się tak uśmiechasz? – Zack wchodzi do salonu i siada koło mnie na kanapie. Spoglądam na niego z nad telefonu. Nic nie odpowiadam, natomiast chłopak mi się przygląda i zaczyna kręcić głową. – O nie, nie! Ja znam ten uśmiech! Co żeś zrobił? – ożywia się.
- Dlaczego zawsze sądzisz, że muszę coś zrobić? – spogląda na mnie znaczącym spojrzeniem i się poddaje. No dobra, ja zawsze coś robię.
- Mów. Będę musiał się znowu za ciebie wstydzić? – wiem, że wspomina mi tutaj o tej awanturzę, którą wywołałem w restauracji. Ale hej, to nie moja wina, że ten kelner zaczął mnie wyzywać, widać pałał do mnie nienawiścią. Okej, mogę znieść to, że ktoś mnie nie lubi, w końcu nie każdy musi, ale nie dam się wyzywać.
- Znowu spotkałem tą dziewczynę – zablokowuje telefon i odkładam go obok siebie. Zack na słowo „dziewczyna” skupia się bardziej.
- Jaką dziewczynę? – pyta.
- Tą, która wylała na mnie kawę – tłumaczę spokojnie.
- Ta zadziorna? – na twarzy Zacka pojawia się uśmiech, ja tylko kiwam głową. – Stary to musi być przeznaczenie! Jeżeli spotkasz ją jeszcze raz, to znaczy że coś może być na rzeczy.
- Oczywiście że spotkam ją jeszcze raz, przecież od poniedziałku razem będziemy pracować.
- Okej, a więc jeżeli jeszcze przed poniedziałkiem ją spotkasz, będzie to oznaczać, że…
- Że coś jest na rzeczy – kończę za niego.
- Dokładnie!
- Pierdolenie – mówię cicho pod nosem.


&


- Wróciłam! – krzyczę zaraz po wejściu do domu. Mama wychyla się zza ściany i uśmiecha do mnie.
- Jak dobrze że już jesteś! Chodź szybko do salonu i opowiesz nam jak było! – Nam? Może chodziło jej o Kevina, chociaż wątpię. Kevina nie interesują takie rzeczy, bo jest jeszcze za młody. Wchodzę do salonu i widzę moją mamę i Lilly, które siedzą na kanapie. Lilly macha do mnie ręką. Pogania mnie, abym szybciej do nich podeszła.
- Opowiadaj jak było!
- O czym najpierw mam wam opowiedzieć? – siadam na fotelu. Dobrze wiem, że chcą wiedzieć o randce i o spotkaniu. Moja mama, prawdopodobnie bardziej chcę wiedzieć jak poszła randka i Lilly też, ale gdy powiem jej kto będzie moim modelem szybko zmieni zdanie.
- O randce! – mówią jednocześnie.
- Okej – zastanawiam się co mam im powiedzieć. – Było miło.
- Miło? – pyta Lilly.
- Tak, miło.
- Tylko tyle nam powiesz? A gdzie cię zabrał, co robiliście. Taissa, no! Daj mi się nacieszyć twoim szczęściem – mama się buntuje że nie dostarczyłam jej wystarczająco dużo informacji.
- Zabrał mnie do zoo i w sumie tam cały poranek spędziliśmy. Dobrze się bawiliśmy, a potem odwiózł mnie na spotkanie. Pytał czy ma na mnie poczekać, jednak nie zgodziłam się, ponieważ nie wiedziałam ile będzie to wszystko trwało – mam nadzieje, że zaspokoiłam już ich ciekawość.
- Mogłaś powiedzieć mu, żeby na ciebie poczekał – mówi w zamyśleniu Lilly.
- Po co?
- No wiesz, to by było słodkie gdyby jednak na ciebie poczekał – patrzę na Lilly swoim znaczącym spojrzeniem, że nie ma racji. – No okej, okej. Tak tylko mówiłam.
- A całowaliście się? – mama wyskakuje z pytaniem. Czuje się troszkę niekomfortowo gdy moja własna rodzicielka pytana mnie o takie coś. Kręcę przecząco głową.
- Nie.
- No czemu? – Lilly jęczy.
- Po prostu jakoś tak wyszło – Lilly robi naburmuszoną minę i odwraca się do mojej mamy.
- To nawet nie ma o co ją pytać – mówi cicho.
- Dobra to opowiedz nam jak poszło spotkanie – moja mama zmienia temat gdy zauważa że chciałam już coś powiedzieć Lilly, po prostu wie, że zaczęła by się prawdopodobnie awantura.
- No to dostałam grafik, który świetnie pasuje do moich zajęć. Ludzie pracujący tam wydali się mi mili. Zaczynam od poniedziałku. Ah, tak, no i poznałam osobę z którą będę pracować, osobę która będzie moim modelem – ostatnie zdanie mówię z niechęcią w głosie.
- Z kim będziesz pracowała? – Lilly od razu pyta. Spoglądam to na mamę to na Lilly, obie się uśmiechają.

- Z niejakim panem Andy Brownem – mówię. Jedna rzecz mnie dziwi. Na twarzy mojej przyjaciółki pojawia się uśmiech, a na twarzy mojej rodzicielki znika. O co chodzi? 

6 komentarzy:

  1. Świetny rozdział ;-) no ciekawe co się kryje pod tym cwaniackim uśmiechem przyjaciółki

    Pozdrawiam :-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się podobał! Hah, sama chciałabym wiedzieć ;d
      Pozdrawiam! ;*

      Usuń
  2. Genialny rozdział. Już się nie mogę doczekać następnego

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny blog! Czekam na następny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się podoba! ;3
      Rozdział 9 pojawi się już niedługo!

      Usuń