środa, 25 maja 2016

11 - "Mamo, zakład to zakład"

Problemem nie jest problem. Problemem jest twoje nastawienie do problemu.
~ Kapitan Jack Sparrow




Spoglądam na chłopaka i nie wiem co odpowiedzieć. Nie spodziewałam się takiego wyznania po nim. Brad chyba zauważa mój dyskomfort i zaczyna się śmiać.
- Nie spodziewałaś się tego po mnie?
- Aż tak bardzo widać? – pytam zaczepnie.
- Może trochę – chłopak nie przestaje się śmiać. Drzwi do naszej kryjówki się otwierają i do środka wchodzi Andy. Jego zaskoczona mina jest przekomiczna kiedy nas zauważa, jednak mogę stwierdzić, że moja jest taka sama.
- O, kogóż to ja widzę? – podchodzi do mnie i patrzy na mnie z góry. Brad przenosi najpierw swoje spojrzenia na mnie, a później na „intruza”.
- Szukasz czegoś? – pytam. W moim głosie można wyczuć jad. Chłopak podchodzi do mnie i kuca przy mnie.
- Zawsze pojawiasz się tam gdzie jestem, to dość zabawne – łapie za kosmyk moich włosów i przez chwilę się w nie wpatruje. Brad chrząka.
- Przepraszam, czy ty masz jakiś problem? – Andy nawet nie odwraca się w jego stronę, dalej siedzi w takiej samej pozycji. Brad, łapie Andyego za ramię i siłą odwraca w swoją stronę. Ten leniwie na niego spogląda.
- Jakiś problem? – pyta od niechcenia.  Widzę jak pytanie Anndyego sprawiło, że Brad przez chwilę nie wiedział co się dzieje, jednak szybko się pozbierał.
- Nie, to ja pytam czy masz jakiś problem?! – głos Brada podnosi się, mam wrażenie, że zaraz zacznie krzyczeć.
- Ja nie mam żadnego. Życzę ci miłego wieczora i znajdź sobie kogoś innego do towarzystwa, bo ją – pokazuje na mnie palcem – sobie pożyczam na resztę wieczoru – patrzę zdezorientowana na chłopaka, kiedy ten łapie mnie za rękę i wyciąga z pomieszczenia w którym jeszcze przed chwilą byłam. Zdążam rzucić jeszcze przepraszające spojrzenie w kierunku Brada.
Kiedy znajdujemy się już poza domem, na świeżym powietrzu, a Andy dalej mnie gdzieś ciągnie tracę cierpliwość. Wyrywam się z jego uścisku. Chłopak zatrzymuje się zaskoczony moim gestem i patrzy na mnie zaciekawiony.
- Co ty do kurwy nędzy wyprawiasz?! – krzyczę na niego. Moje krzyki nie robią na nim żadnego wrażenia. Opiera się o drzewo które stoi koło niego i patrzy na mnie zaciekawiony?
- Ja? – pokazuje palcem na siebie. On jest naprawdę taki głupi, czy tylko udaje?
- Nie, ja. Oczywiście, że ty! Co ty sobie myślisz? Dlaczego wyciągnąłeś mnie z tamtego pokoju?! – podchodzę do niego bliżej i piorunuje go wzrokiem. Chłopak nachyla się do mojej twarzy, tak, że dzieli nas tylko kilka centymetrów. Na jego twarzy pojawia się cwaniacki uśmiech.
- Ja tylko chcę, żebyś zrobiła to co jesteś mi winna – dalej znajdujemy się w tej samej pozycji. Andy nie ruszył się nawet o milimetr.
- A co ja niby jestem ci winna, co? – pytam zła. Ten chłopak naprawdę mnie irytuje. Chłopak prostuje się naglę i spogląda na mnie z góry. Wspominałam już, że jest ode mnie wyższy? Dużo wyższy? Chłopak wskazuje na swoją klatkę piersiową. Zdezorientowana podążam tam wzrokiem. Na jego koszulce zauważam jedną, wielką plamę. Cholera jasna.
- I co związku z tym? – będę grać głupią.
- Oczywiście to, że mi najpierw tą plamę wyczyścisz, a później się zastanowimy co robić będziemy – odpowiada mi znużonym głosem.
- Dobra, to daj mi tą koszulkę, wyczyszczę ci ją i w poniedziałek ci oddam – chłopaka patrzy na mnie jakbym miała dwie głowy.
- O nie, moja droga! Idziemy do mnie, tam mi ją wyczyścisz! Chcę widzieć jak to robisz! – łapię mnie za rękę i ciągnie w tylko sobie znanym kierunku. Dlaczego zabrzmiało mi to dwuznacznie? 



Po prawie godzinie docieramy w końcu do jego domu. Przynajmniej tak mi się wydaje, że to jego dom. Kiedy tu szliśmy wysłałam do Lilly wiadomość, że wyszłam już z tej imprezy i żeby mnie nie szukała. Jak na razie nie odpisała mi, więc podejrzewam, że się upiła, albo jest zajęta z Lukem. Z mojego zamyślenia wyrywa mnie Andy, który otwiera swoją furtkę. Znaczy, próbuje ją otworzyć, ale nie może znaleźć odpowiedniego klucza. Uśmiecham się delikatnie pod nosem, ponieważ to naprawdę komiczny widok jak się denerwuje. Chłopak spogląda na mnie kątem oka i odgarnia swoje długie włosy. Kiedy zauważam jego wzrok na sobie odwracam się i zaczynam rozglądać się po okolicy. Wszędzie znajdują się duże domy, które samym swoim widokiem potrafią pokazać zwykłemu, przeciętnemu człowiekowi, takiemu jak ja, gdzie się znajduje. Jestem na jednej z najbogatszych osiedli tego miasta. Spoglądam na dom Andyego i zapiera mi oddech. Nie dość, że jest ładny, to nie wiem jak można nazwać go domem. On jest jak pałac.
- Zamknij buzię bo ci mucha wleci – chłopak naciska na moją brodę, co powoduje, że zamykam moją jamę ustną. Nie byłam nawet świadoma, że mam ją otwartą. – Wchodzisz, czy nie? – pyta i wskazuje na swój dom.
- A mogę powiedzieć nie? – pytam mimo, że prawdopodobnie znam odpowiedź.
- Nie.
- A więc wchodzę – jeszcze raz rzucam spojrzenie osiedlu na którym mieszka chłopak.


- Synku, to ty? – pyta jakiś głos z wewnątrz domu. Nie spodziewałam się, że ktoś tutaj będzie, jednak cieszy mnie ten fakt. Nie chciałabym być tutaj sama z Andym. Z pokoju wychodzi kobieta, która jest zaskoczona kiedy widzi swojego syna, jednak, myślę, że bardziej jest zaskoczona, kiedy widzi mnie. Świetnie, teraz pewnie ta kobieta myśli, że jestem kolejną panienką do pukania jej syna. Wzdycham cicho i kręcę zrezygnowana głową.
- Tak mamo, wróciłem wcześniej – Andy odpowiada od niechcenia.
-  A gdzie jest Zack? – kobieta zadaje kolejne pytanie. Chłopak wzrusza ramionami.
- Prawdopodobnie jeszcze na tej imprezie, spokojnie, jak mu się znudzi to wróci – mówi i mija swoją mamę. Zaczyna kierować się w głąb domu.
- Andy!
- Co? – pyta lekko podirytowany.
- Nie przedstawisz mnie swojej koleżance? – kobieta robi znaczącą minę do swojego syna, a ja mam ochotę jak najszybciej wyjść z tego domu. Andy wraca do korytarza i staje pomiędzy mną a swoją rodzicielką.
- Mamo, to jest – przerywa na chwilę. Ten debil nawet nie pamięta jak mam na imię. Świetnie! Postanawiam wziąć sprawy w swoje ręce. Robię krok do przodu i wystawiam w stronę kobiety swoją dłoń.
- Dobry wieczór. Przepraszam za najście. Nazywam się Taissa Smith i obiecuje, że zaraz jak wyczyszczę koszulkę pani syna to wrócę do siebie do domu – uśmiecham się do kobiety, jednak ona z początku nie odwzajemnia mojego uśmiechu. Przez dłuższą chwilę wpatruje się we mnie uważnie, jednak kiedy zauważa, że to robi, od razu odwzajemnia mój uścisk i delikatnie się uśmiecha.
- Miło mi cię poznać. Jestem Scarlett Brown, matka Andyego.  Ale co masz na myśli, że mu ją wyczyścisz? – kobieta patrzy na mnie zdezorientowana.
- Na imprezie przez przypadek… - zaczynam tłumaczyć, jednak chłopak mi przerywa.
- Nic wielkiego mamo. Po prostu Taissa przegrała zakład i teraz będzie wypełniać swoje zadanie, które miała osoba przegrana – Andy kłamie jak z nut. Nie wiem, dlaczego to zrobił. Może dlatego, że nie chciał pokazać swojej matce jakim jest egoistycznym bufonem?
- Ale synku, dobrze wiesz, że ja mogę ci to wyprać w pralce. Jutro będę robić pranie. Nie kłopocz proszę cię tej dziewczyny tylko dlatego, że przegrała z tobą zakład – Andy wzdycha.
 - Mamo, zakład to zakład. A teraz idź już spać, bo jest już w miarę późno  – chłopak nachyla się w kierunku swojej rodzicielki i składa na jej czole pocałunek. Nie powiem, ale nie spodziewałam się tego po nim.
- Dobrze, dobranoc wam. 
- Dobranoc mamo – mówi i zaczyna mnie ciągnąć.
- Dobranoc i przepraszam za tak późne najście! – zdążam rzucić jeszcze, kiedy chłopak ciągnie mnie za sobą po schodach.  Świetnie, ja to jednak mam kurwa pecha. Ten wieczór miał być spokojny, miałam się nie upić, spędzić go w towarzystwie Brada. A tymczasem co? Piłam i prawie się upiłam i jestem w domu Andyego Browna. Osoby, której nie lubię najbardziej na świecie.


6 komentarzy:

  1. Nareszcie! Jestem ciekawa co się wydarzy w następnym rozdziale i czemu mama Andy'go tak zareagowała na Taise :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Serio jak mogłaś przerwać w takim momencie?!? Rozdział jak zwykle świetny i tak jak obiecałaś pojawił się szybciej :-D czekam na następny ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj :)
    Super pomysł i fajna historia. Naprawdę coś w tym przyciąga czytelnika. Główna bohaterka jest dość dobrze wykreowana... Przyczepiłabym się do Andy'ego, który jest dziwnym chłopakiem, ale może taki był Twój zamysł xD także spoko.
    Ciekawa jestem co to za afera z rodzicami głównych bohaterów... To było zupełnie interesujące.

    No i teraz to niestety musze się przyczepić... ;P
    1) Błędy ortograficzne. Ogonki albo zapomniane, albo w złym miejscu.
    Piszesz (w pierwszej osobie liczby pojedynczej!) przykładowo: ,,stoje'' a powinno ,,stojĘ''. Na dodatek w trzeciej osobie l.poj. robisz czasem odwrotnie xD

    A raz chyba zamiast ą napisałaś om ^^

    2) troszkę to mylące kiedy czyta się coś takiego, co pojawiło się zresztą wiele razy w tym opowiadaniu...
    (Np kiedy Andy rozmawiał z tym dyrektorem przy Taissie - wgl mam nadzieję, że dobrze odmieniłam imię ;D)
    ,,- Mi ciebie również Andy. Naprawdę cieszę się, że zgodziłeś się na naszą współpracę.
    - To raczej ja powinienem podziękować za taką propozycję – przyglądam się całej tej sytuacji.''
    Jakoś przez sekundę się zastanawiałam, kto mówi po dyrku. Raczej Andy. Ale to, co jest po myślniku, jest o tym, co robi bohaterka, prawda?  A powinno być dopiskiem do tego, jak zachowuje się bohater w trakcie czy po wypowiedzi. Sugerowałabym napisać, co robi nie wypowiadająca się właśnie bohaterka, przed albo po wypowiedzi Andy'ego.
    Czyli np.:
    ,,Przyglądam się całej sytuacji.
    -To raczej ja powinienem podziękować za taką propozycję.''

    3) szyk w zdaniach... Jak Yoda z Gwiezdnych Wojen xD
    ,, Z kim będziesz pracowała? – Lilly od razu pyta''
    Raczej sugerowałabym ,,pyta od razu Lilly.''

    Kilka drobnych błędów by się znalazło, ale są naprawdę maleńkie, i blogger sam ich nie ogarnie. No i troszkę te przekleństwa... Zamiast,,jebana'' ujdzie też ,,cholerna'' czy coś xD

    Na pocieszenie - kiedy zaczynałam pisać opka byłam momentami 100 razy gorsza xD ale z czasem każdy się wyrabia ^^

    Ogrrrromny plus i szacun - czas teraźniejszy, w którym raczej się nie gubisz. Naprawdę ekstra!

    Powodzenia i dużo weny :)
    Na pewno bd tu zaglądać ^^ naprawdę mi się podoba.
    Cimaj się
    Paulineee

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo Ci dziękuję za komentarz!
      Każda rada jest dla mnie, naprawdę, bardzo cenna. Wiem, że niestety popełniam błędy, ale możesz mi wierzyć, że z moim pierwszym opowiadaniem było znacznie gorzej. Postaram się na przyszłość, żeby tych błędów było coraz mniej! ;)
      Cieszę się, że opowiadanie Ci się podoba.
      Poozdrawiam cieplutko!

      Usuń