„Ludzie, którzy nie potrzebują innych ludzi, potrzebują
innych ludzi, by im okazywać,
że są ludźmi, którzy nie potrzebują innych
ludzi…”~Terry Pratchett
Dobra, postanowione. Andy dzisiaj nocuje u mnie, a gdy tylko
nadejdzie ranek zostanie wykopany z mojego domu szybciej niż zdąży się obrócić.
Uśmiecham się na widok który pojawił się w mojej wyobraźni, jak Andy wylatuje
przez moje drzwi. Praktycznie rzecz biorąc, nie należę do osób chamskich,
wrednych, ani takich którzy źle komuś życzą, ale ten chłopak… Wzbudza we mnie
te wszystkie złe emocje, które przy innych w ogóle nie występują. Czyli
podsumowując, Andy ma na mnie zły wpływ i powinnam ograniczyć z nim spotkania
do minimum, a raczej do zera.
Sięgam ręką do stacyjki w celu przekręcenia kluczyka i
uruchomienia samochodu, kiedy zdaje sobie sprawę że go tam nie ma. No tak, Taissa, przecież Andy musiał go
zabrać. Odwracam się w kierunku chłopaka. Śpij i wygląda jak dziecko. Może
i uznałabym że wygląda słodko, jednak nie mogę tego zrobić. Dlaczego? Ponieważ
to jest Andy, a no i nie zapominajmy że strasznie od niego śmierdzi alkoholem,
czego nienawidzę najbardziej na świecie. Podejmuje kolejną próbę obudzenia chłopaka
i szturcham go w ramię. Dzisiaj jest chyba mój rekordowy dzień w którym tak
dużo razy go dotykam. Rekordowy i mam
nadzieje że ostatni. Chłopak nie reaguje w ogóle na moje coraz mocniejsze
szturchanie. Kręcę głową. No tak,
przecież skoro nie reagował wcześniej na moje próby obudzenia go to jak niby
miałby się teraz obudzić? Taissa, myśl gdzie on może mieć te cholerne kluczyki.
Przeczesuje całą jego sylwetkę w poszukiwaniu potencjalnych miejsc w
których mógł je schować. No cóż, jedynym takim miejscem są chyba spodnie. Booże, naprawdę mam już dość na dzisiaj
macania go. Motywowanie się wewnętrznie zajmuje mi trochę czasu, jednak w
końcu zmuszam się na to. Muszę to zrobić, bo inaczej stąd nie odjedziemy, a ja
jak najszybciej chcę opuścić to miejsce.
Kładę swoje dłonie na jego nogach. Chłopak od mojego dotyku
spina się. Ciekawe, kiedy szturchałam go w ogóle nie reagował, a teraz proszę
bardzo. Kto wie? Może boi się o swojego przyjaciela? Biorę głęboki wdech. Boże, Taissa? O czym ty myślisz? Już
całkowicie tracisz resztki swojego umysłu dzisiaj! Znajdź jak najszybciej te
kluczyki i się ogarnij. Tak, mój wewnętrzny umysł ma stu procentową racje.
Odganiam od siebie wszystkie te dziwne myśli i skupiam się na tym, na czym
powinnam, czyli na znalezieniu kluczy. Znajduje je w drugiej kieszeni chłopaka,
kiedy wkładam do niej rękę w celu ich wyciągnięcia, Andy wzdryga się i wydaje z
siebie cichy jęk. Przewracam oczami. Zignoruj
to, zignoruj to. Powtarzam sobie w myślach. Kiedy wyciągam klucze z tej
cholernej kieszeni, wypuszczam powietrzę z ulgą. Nie wiem czemu, ale ta
sytuacja jakoś mnie bardzo zestresowała.
Kiedy podjeżdżam pod dom moja mama stoi na ganku i
podejrzanie patrzy na samochód. No tak, mogła się martwić w końcu dość długo
nie wracałam do domu i nie dawałam o sobie żadnego znaku życia.
- Hej mamo – mówię kiedy wysiadam z samochodu.
- Taissa, czyj to samochód? – taa, ciebie też miło widzieć, mamo. Jak ci minął dzień? Mówię
sarkastycznie w myślach.
- Bo widzisz…
- Taissa proszę cię, tylko nie kręć. Chcę prawdy – mówi
ostrym tonem głosu. Czasami przy niej czuje się jak małe dziecko. Znaczy, zdaje
sobie sprawę, że ona jako moja matka pewnie dalej mnie widzi jako małe dziecko,
ale w rzeczywistości już tak nie jest, prawie.
- Cóż, będziemy mieć dzisiaj gościa w domu.
- Co takiego? – pyta zdezorientowana, kiedy ja podchodzę do
samochodu i otwieram drzwi od strony pasażera.
- Cóż… Kolega miał dzisiaj troszkę gorszy dzień, wypił za
dużo i nie pamięta gdzie mieszka – mama patrzy na mnie wzrokiem, który naprawdę
mnie przeraża. – No wiem mamo, że powinnam to z tobą wcześniej uzgodnić, ale
co? Miałam go tak zostawić? – pytam.
- Nie, masz rację Taissa, dobrze zrobiłaś – wzdycha i
uśmiecha się do mnie delikatnie. Odwraca się w kierunku drzwi wejściowych z
zamiarem wrócenia do domu jak podejrzewam. – Przyprowadź go do domu. Położymy
go w gościnnym.
-Em, mamo? – pytam niepewnie. Odwraca się i spogląda na
mnie.
- Tak?
- Pomożesz mi? – pytam niepewnie, ponieważ nie wiem jak
zareaguje.
- Z czym takim?
- Z nim – mówię i pokazuje na niego palcem. Mama nic nie
mówi tylko kręci z politowaniem głową, ale idzie w moim kierunku.
- Jezu, jaki on ciężki – mówi mama, kiedy wchodzimy już z
nim do domu. Andyego nijak nie dało się dobudzić w samochodzie. Chyba naprawdę
nieźle się upił.
- Wiem, prawda? A wcale na takiego nie wygląda – przytakuję
mamie. Z salonu wybiega uśmiechnięty Kevin, jednak zatrzymuje się i chowa za
ścianę kiedy spogląda w naszym kierunku. Cóż,
za rozkoszne dziecko. Zawstydził się. Spogląda na nas niepewnie zza ściany.
Uśmiecham się do niego, aby dodać mu odwagi żeby się nie bał.
- Cześć Kevin – witam się z nim kiedy mijamy salon.
- Hej Taissa – odpowiada mi niepewnie.
Wciągamy Andyego z mamą po schodach. Naprawdę, w tym
momencie nienawidzę chłopaka jeszcze bardziej niż nienawidziłam go do tej pory.
Żebyście nie powiedzieli, że tak ciągle narzekam i jestem tak ciągle negatywnie
do wszystkiego nastawiona, ale nieśliście kiedyś kogoś pijanego? Albo
wciągaliście go po schodach? Jeśli jesteście dziewczyną i niesiecie chłopaka,
to naprawdę nie jest taka łatwa sprawa. Więc po takim czymś naprawdę można
nienawidzić taką osobę.
Rzucamy z mamą
Andyego na łóżko, kiedy w końcu udaje nam się go dotaszczyć do pokoju
gościnnego, który znajduje się naprzeciwko mojej sypialni.
-Mamo – dobiega nas niepewny głos Kevina, który stoi w progu
drzwi. Odwracamy się razem z mamą w jego kierunku.
- Tak kochanie?
- Co to za pan? – pyta kiedy podchodzi do mamy i przytula
się do jej nogi.
- Cóż, to jest idealne pytanie do twojej siostry a nie do
mnie – spogląda na mnie znacząco. Cóż, czuje że powinnam coś powiedzieć, wiem
że czeka na jakieś słowa wyjaśnienia.
- Tak, to chce ktoś może herbaty? – pytam i wychodzę z
pokoju. Nie wiem czemu, ale chcę przedłużyć moment w którym będę musiała jej
wszystko powiedzieć. Zdaje sobie sprawę, że to raczej nie wypali, kiedy słyszę
odgłos kroków mojej rodzicielki, która podąża za mną.
-Taissa zdajesz sobie sprawę, że musisz mi chyba co nieco
wyjaśnić, prawda? – odwracam się w jej kierunku. Powiem jej wszystko teraz.
Chcę mieć już to wszystko za sobą.
- Mamo, to jest Andy Brown, tak, ta gwiazdka której tak
bardzo nie lubię i to ta sama gwiazdka której muszę robić zdjęcia, bo wygrałam
ten konkurs. Dlaczego jest u nas? Ponieważ się upił, a ja nie wiem gdzie
mieszka więc przywiozłam go tutaj. To wszystko – kończę mówić i spoglądam
wyczekująco na mamę. Ona nic nie mówi, ale jej mina zmieniła się. Wygląda jakby
się nad czymś bardzo mocno zastanawiała.
- Dobrze, dobrze zrobiłaś – mówi w końcu. – Jesteś może
głodna?
- Nie mamo, dziękuje. Jestem strasznie zmęczona, chyba pójdę
zaraz spać – przeciągam się, kiedy zdaje sobie sprawę że to co powiedziałam to
prawda.
- Dobrze, w takim razie dobranoc kochanie – całuje mnie w
czoło i schodzi na dół. Spoglądam za nią jeszcze przez chwilę po czym odwracam
się do swojego pokoju. To był długi i bardzo męczący dzień. Czas na odpoczynek.
Budzik. Ten przeklęty budzik. Nie rozumiem dlaczego szkoła
zaczyna się tak wcześnie. Albo dlaczego kiedy chodzimy do szkoły to wtedy
dopiero tak dobrze się śpi. Wyciągam rękę aby wyłączyć to cholerstwo.
Przychodzi mi to z wielkim trudem, ale po kilku próbach w końcu mi się to
udaje. Odkładam telefon na miejsce na którym przed chwilą leżał. Nienawidzę
szkoły. To zabawne, że każdy mój poranek zaczyna się od tego samego
przeklinania na szkołę. Przecieram dłonią oczy i w końcu zabieram się do
podniesienia się z łóżka. Jeżeli teraz
tego nie zrobię, to wątpię abym w ogóle dzisiaj poszła do szkoły. Próbuje
podnieść się z łóżka, jednak coś przyciąga mnie z powrotem do niego. Ja wiem,
że bardzo kocham swoje łóżko, ale chyba nie aż tak bardzo, żebym nie mogła się
z niego podnieść. Spoglądam w dół, aby znaleźć przyczynę tej dziwnej sytuacji.
Zamieram kiedy widzę rękę oplatającą mnie w pasie. Po tych wszystkich tatuażach
które się na niej znajdują łatwo domyśleć się do kogo ona należy.
- Andy cholera jasna! Co ty do kurwy nędzy tutaj robisz?! –
krzyczę na śpiącego chłopaka który wtula się w mój bok.
- Cii, jeszcze pięć minutek – mruczy pod nosem.
- Ja ci kurwa dam, pięć minutek!
________________________________
No i mamy kolejny rozdział. Mam nadzieję, że się spodoba ;)
To zakończenie jest tak doskonałe <3. Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam. Ja.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się podoba! Następny będzie już niedługo.
UsuńPozdrawiam, Pauley d. ^^
Dawaj następnym w takim momencie przerwać, jak mogłaś :(
OdpowiedzUsuńHaha, no wybacz, ale podtrzymać Was w napięciu czasem też muszę! ;D
UsuńHej dzisiaj przeczytałam wszystkie twoje wpisy i mogę szczerze powiedzieć że są mega. Historia jest ciekawa i nie mogę się doczekać dalszej części histori.
OdpowiedzUsuńKiedy będzie następny rozdział?? Patrząc kiedy był ostatni rozdział żadko tutaj wystawiasz. Mogłabyś częściej proszę?? <3
G&G
Hej! Cieszę się że Ci się spodobało. Następny rozdział jej już napisany, ale potrzebuje jeszcze parę zmian, więc jakoś na dniach powinien się pojawić ;)
UsuńPozdrawiam! ^^
Super rozdzial czekam na następny.
OdpowiedzUsuńDziękuję ;)
Usuń