poniedziałek, 4 września 2017

18 -"Grzeczniej!"

„Dopóki człowiek nie odkryje czegoś, za co gotów jest umrzeć,
 nie nadaje się do życia…”~Martin Luter King 



- Jeszcze pięć minutek – Andy mamroczę znowu pod nosem. Cholera jasna! I tak właśnie kończy się zawsze ludzka dobroć. Spoglądam na niego z nienawiścią w oczach. Czuje jak wtula się w mój bok jeszcze bardziej. O nie, dosyć tego dobrego.
- Andy, pawianie jeden, albo wstaniesz teraz po dobroci, albo to nie będzie miłe wstawanie dla ciebie – syczę. To jest po prostu cudowne, jak ta osoba potrafi mi zniszczyć dzień i to zaraz po obudzeniu.
- Mhm – mamroczę chłopak. Wzdycham. Czuje jak zaraz mnie szlak trafi. Przekręcam się na bok, tak że leżę teraz twarzą do twarzy chłopaka. W myślach już się uśmiecham na to jak chłopak ląduje na ziemi. Odplątuje sobie jego ręce z mojej tali, co nie przychodzi mi łatwo i zrzucam je z siebie, następnie opieram swoje stopy na nim i zapieram się o niego rękoma, i z całej siły pcham go na skraj łóżka. Nigdy nie cieszyłam się tak z dźwięku który tworzy się podczas spadania ludzkiego ciała z łóżka. Uśmiecham się triumfalnie. Tak! Taka mała sytuacja a poprawiła mi humor na resztę dnia.
- Co jest kurwa?! – słyszę wkurzony głos chłopaka spod łóżka. Wychylam się znad łóżka żeby na niego popatrzeć.
- Dzień dobry słonko. Jak się spało? – mówię słodkim głosem. Andy spogląda na mnie zdezorientowany i rozgląda się po moim pokoju.
- Co jest? Co się wczoraj stało? – podnosi się nagle, jednak za chwilę znowu opada na ziemie łapiąc się za głowę.
- Oj, widzę że kogoś tu męczy kacyk – dalej mówię słodkim głosem. Naprawdę cieszę się z tego w jakim aktualnie stanie chłopak się znajduje. Tak, być może i jestem wredna, ale mi to jakoś specjalnie nie przeszkadza.
- Proszę cię, daj mi spokój i wyjaśnij co tu się stało – kończę zaścielać łóżko, kiedy chłopak to mówi.
- No cóż, upiłeś się – otwieram szafę i spoglądam na ciuchy które mogę dzisiaj ubrać.
- To już wiem, powiedz mi coś czego nie wiem – warczy siadając na łóżku.
- Grzeczniej! – rzucam mu groźne spojrzenie przez ramię. – Upiłeś się tak bardzo, że zapomniałeś gdzie mieszkasz, tak więc musiałam cię wziąć do siebie- wyciągam z szafy ubrania, które postanowiłam że dzisiaj ubiorę. Zanim wychodzę z pokoju zatrzymuje się jeszcze na chwilę i mówię do niego – pamiętaj, to był ostatni raz kiedy ci pomogłam – wychodzę z pokoju i idę do łazienki aby się ogarnąć.




&



Dalej nie wiele wiem. Słowa Taissy nie wiele mi pomogły, ale to już zawsze coś. Próbuje sobie przypomnieć cokolwiek z wczorajszej nocy jednak nic mi nie przychodzi do głowy. Kiedy próbuje sobie cokolwiek przypomnieć od razu zaczyna boleć mnie głowa. Kręcę głową, rezygnuje z przypomnienia sobie czegokolwiek z wczorajszego wieczoru. Mam nadzieję, że kiedy Taissie trochę przejdzie to później mi wszystko wyjaśni i opowie. Wychodzę, jak już się domyśliłem, z pokoju dziewczyny i kieruje się w stronę schodów aby zejść na dół i zmyć się do domu. Chyba najwyższy już czas. Kiedy dochodzę do schodów z pokoju który jest obok wychodzi jakiś mały chłopczyk. Kompletnie nie spodziewałem się tego, że Taissa ma młodszego brata. Mały wygląda na zaskoczonego i troszkę zawstydzonego kiedy mnie widzi. Klękam przy nim i uśmiecham się. Staram się wzbudzić w nim zaufanie do swojej osoby. Zdaje sobie sprawę, że z moim wyglądem może być to trudne, najbardziej chodzi mi o te wszystkie moje tatuaże, no ale co, przecież nic z nimi nie zrobię, a tak poza tym to strasznie je lubię. No i co może być dziwne, lubię też dzieci, a wręcz kocham.
- Hej – mówię przyjaznym tonem głosu i uśmiecham się do niego.
- Hej – odpowiada mi niepewnie.
- Co tam mały? Wyspałeś się – chłopak kiwa tylko głową na moje pytanie. – A jak masz na imię? Ja jestem Andy – wyciągam do niego rękę. Spogląda na nią niepewnie, ale za chwilę chwyta ją.
- Kevin.
- Miło mi cię poznać, Kevinie. To co? Pójdziemy do kuchni coś zjeść? – chłopak kiwa ochoczo głową, co powoduje poszerzenie się mojego uśmiechu. Wyciągam do niego rękę. – To co? Zaprowadzisz mnie do kuchni?
Kevin już z większą śmiałością łapie mnie za rękę i prowadzi mnie jak podejrzewam do kuchni. W pomieszczeniu do którego się kierowaliśmy znajduje się kobieta, jak sądzę matka Taissy i Kevina. Odwraca się w naszą stronę, kiedy nas słyszy i uśmiecha się do nas przyjaźnie. Nie powiem, trochę mi głupio.
- Dzień dobry – mówię niepewnie, ale posyłam w stronę kobiety pewny uśmiech. Odwzajemnia go i kiwa głową.
- Dzień dobry chłopaki, siadajcie, zaraz wam zrobię coś do jedzenia – kiwa głową w stronę stołu, abyśmy się tam udali.
- A może pani sobie usiądzie a ja coś zrobię? – pytam niepewnie. Nie mam zamiaru urazić w żaden sposób kobiety. Posyła mi zaskoczone spojrzenie. – Wie pani, chciałbym odwdzięczyć się jakoś za to, że pozwoliła mi pani tutaj przenocować. – Kobieta uśmiecha się na to co powiedziałem.
- Nie ma sprawy Andy, ale dobrze, skoro chcesz coś zrobić, proszę bardzo. Chętnie zjem coś przygotowanego przez kogoś innego – posyła mi przyjazny uśmiech i siada przy stole, aby poczytać gazetę. Kucam przy Kevinie.
- Kevin, chciałbyś mi pomóc? – pytam. Chłopakowi zaświeciły się oczy i ochoczo pokiwał głową.
- Dobrze, a więc uważaj, mam dla ciebie bardzo ważne zadanie – mówię do niego poważnym głosem, chłopak od razu prostuje się i z jeszcze większym zaangażowaniem spogląda na mnie – musisz wyciągnąć mąkę, olej i jajka. Zrozumiano żołnierzu?  - pytam jak jakiś dowódca w wojsku.
- Tak jest! – chłopak odpowiada tak jak przystało odpowiedzieć na „prawdziwego” żołnierza.



&



Wchodząc do kuchni nawet nie spodziewałam się takiego widoku. Mój brat pomaga temu dupkowi robić śniadanie, a moja mama z tym dupkiem sobie jeszcze gawędzi. Nie mam pojęcia, co tu się stało kiedy ogarniałam się na górze, ale jakoś średnio mi się to wszystko podoba. Poza tym, halo?! Ale moja mama wie, że go nie lubię więc nie powinna z nim rozmawiać. Zdrajczyni. Zresztą, Kevin też zdrajca. Prycham pod nosem i wchodzę do kuchni.
- O, Taissa kochanie! Chodź tu, siadaj i spróbuj jakie Andy zrobił przepyszne naleśniki – moja mam mówi rozradowana od razu kiedy mnie widzi. Dupek odwraca się w moim kierunku i spogląda na mnie. Wytykam mu język kiedy koło niego przechodzę i siadam koło mamy przy stole. Dłubię widelcem w tych naleśnikach i spoglądam na nie niepewnie.
- Ja mam to zjeść? – pytam. – A co jeśli on to otruł? –nie wiem czemu, ale mam wrażenie że byłby do tego zdolny.
- Taissa, przestań. Andy się nad tym naprawdę napracował – karci mnie mama.
- Nie martw się – chłopak odwraca się w moim kierunku i macha tą łyżką, którą przerzuca naleśniki. W sumie, wygląda to komicznie – te zatrute specjalnie odłożyłem na bok i zapakuje ci później na drugie śniadanie – mówi to machając tą łyżką. Kiedy mama na niego spogląda wybucha śmiechem, w sumie, nie dziwię się jej.

- Dobra, Kevin, chodź musimy już iść bo się spóźnimy – mówię do mojego brata, kiedy jestem w korytarzu i ubieram buty. Z kuchni wychodzi mój uśmiechnięty brat, przytulający swojego jakiegoś misia.
- Taissa, a wiesz co?
- Nie, nie wiem, co takiego? – spoglądam na niego kiedy do mnie podchodzi.
- Andy obiecał mi, że odwiezie nas tym swoim suuuper samochodem – Kevin macha podekscytowany rękoma.
- Andy co obiecał? – pytam jak głupia bo nie wiem czy dobrze wszystko zrozumiałam. Akurat w tym momencie wychodzi ten, przez którego zadaje głupie pytania. Z tego co zauważyłam to żegnał się z moją mamą w kuchni. Naprawdę nie wiem w jaki sposób oni załapali ze sobą taki dobry kontakt w tak krótkim czasie. Andy chyba domyślił się, że już wiem tym co obiecał Kevinowi, bo gdyby wzrok mógł zabijać, chłopak już dawno by nie żył.
- Taissa, nie ociągaj się, tylko się pośpiesz, nie możemy się przez ciebie spóźnić – mówi to i łapię mojego brata za rękę i wychodzi z nim z mojego domu. – Jeszcze raz do widzenia pani! – krzyczy i zamyka za sobą drzwi.
Co tu się kurwa odpierdala dzisiaj?

_________________________________________

Ahh, znowu szkoła... Mam nadzieje, że ten rok zleci w miarę szybko i bez jakiś większych problemów. Życzę Wam tego samego. Rozdziały będę starała się dodawać w miarę regularnie.
Mam nadzieję, że rozdział Wam podobał!
Pozdrawiam! ^^

4 komentarze:

  1. Nie nie no dobra brak słów. Co tutaj się dzieje. Nie no spadający Andy. To musiała być piękna zemsta. Serio?? On kocha dzieci. Lekki szok. Choć największy to chyba że Kevin polubił Andiego. Bo on mało komu ufa. A oni jakby byli dobrymi kumplami i znali się od wieków. W sumie super że się polubili. Czy mi się tylko zdawało czy jej mama też go polubiła. Przecież ona nie nawidzi jego ojaca. Więc tego niezbyt rozumiem.
    Czekam z niecierpliwością na następny.
    G&G

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm, jedyne co mogę powiedzieć to wszystko na pewno wyjaśni się w kolejnych rozdziałach. ;)

      Usuń
    2. Kiedy next??

      Usuń
    3. Najprawdopodobniej pojawi się w tym tygodniu, wszystko zależy od tego jak się z tym wyrobię ;)

      Usuń